Z mężnym sercem.
Gdy dusza wstąpi na drogę modlitwy wewnętrznej i odważnie nią idzie, gdy zdobędzie się na to, by już nie troszczyć się zbytnio o pociechy i uczucia pobożne – ani się zbytnio cieszyć, gdy Pan je da, ani się zbyt smucić, gdy ich zabraknie – wtedy taka dusza przeszła już większą część drogi. (…) Miłość Boża bowiem nie polega na rozpływaniu się we łzach ani na tych pociechach
i rozrzewnieniach, których pragniemy i cieszymy się, gdy je mamy, ale na tym, byśmy służyli Mu w sprawiedliwości, sercem mężnym i z pokorą.