Razem ze świętym Józefem.

W liceum wpadła mi w ręce książeczka z nabożeństwem do św. Józefa. Wtedy właśnie zaczęłam prosić o Jego wstawiennictwo, zawierzając Mu swoje młodzieńcze marzenia. Dopiero teraz odkryłam, że wśród wypowiadanych przeze mnie słów modlitwy padało imię św. Teresy, zupełnie mi nieznanej. Nieświadomie przywoływałam jej doświadczenie ojcowskiej opieki św. Józefa. Właśnie Jego konkretnej pomocy święta Teresa zawierzała swoje klasztory i trudy reformy.

Po kilku latach drogi przybliżania się do Jezusa, Karmel zaczął się przede mną odkrywać najpierw przez św. Tereskę
od Dzieciątka Jezus i św. Teresę z Los Andes. Święta Teresa z Avila zwana Wielką wydawała mi się rzeczywiście zbyt wielką. Pomimo swoich oporów, postanowiłam powierzyć Jej moje pragnienie wstąpienia. Prosiłam też, aby wskazała mi konkretny dom. Rzeczywiście po skończeniu nowenny, w dniu Jej święta przyszedł do mnie list od karmelitanek bosych z Gniezna,
który okazał się być podziękowaniem za złożoną niewielką ofiarę. Dla mnie był oczekiwanym znakiem. Pierwszym, bo po nich przyszły następne. Widziałam w nich, że św. Teresa przybliża się do mnie i ukazuje się jako moja matka, która chce przy mnie stanąć. I tak, gdy po wielu trudnościach udało mi się przekroczyć próg klauzury, okazało się że w Karmelu rozpoczyna się jubileuszowy rok 500-lecia narodzin św. Teresy. Cały swój  postulat przeżywałam w tym czasie łaski. 15 października, w dniu jego zakończenia przyjęłam habit, a dwa lata później, również tego samego dnia, przeżywałam swoją pierwszą profesję. W Karmelu jest to Uroczystość św. Teresy. Na razie nie przestaję jej poznawać i odkrywać tego co nas łączy: pragnienie modlitwy za tych,
którzy są daleko do Jezusa, w troska o kapłanów, o Kościół, miłość do Jezusa Eucharystycznego, zaufanie do św. Józefa…
Są to na razie początki naszej przyjaźni i wiele jeszcze na tej drodze do odkrycia.

karmelitanka bosa