„Zostań w domu”czyli „pilnuj celi” w przekładzie na język mniszki. :)
Czy zastanawialiście się kiedyś, choćby krótko, jak żyją, mnisi albo mniszki? Czyli na co dzień kwarantanna, izolacja = pustynia
i klauzura? Ostatnio nasz dobry Pan Bóg, poprzez Rząd ponaglany przez szerzącego się koronawirusa, zaproponował wszystkim coś w rodzaju mniszego poligonu – domową izolację lub kwarantannę, która jest po części naszą codziennością. Skojarzenie
to nasunęło się samo, stąd, pół żartem, pół serio, dzielimy się doświadczeniem. Znaczącą różnicą pozostaje fakt, że codziennym zagrożeniem jest „korona” demon, a nie koronawirus, a skutki tego pierwszego, choć mniej zauważalne, są groźniejsze.
Trzeba też dodać, że my wybieramy życie w klauzurze i jesteśmy do niego powołane, a Wy w jednak normalnym trybie nie!
W życiu mniszym często odnosimy się do zasady „pilnuj celi”, w życiu społecznym i rodzinnym króluje teraz hasło „Zostań
w domu”. Odrobinę rozumiemy, co możecie przeżywać i czuć, wówczas gdy nie jest możliwe wyjście z domowej klauzury
– same doświadczamy jakby podwójnej, tej wybranej i tej narzuconej wraz z lękiem o bliskich.
Nie uciekaj od siebie.
Krata i mur oddziela nas od świata. Prowadzimy życie w tym samym miejscu, wśród tych samych twarzy, w ograniczonej przestrzeni i z nielicznymi kontaktami. Te okoliczności zewnętrzne „grożą” spotkaniem ze sobą. Bywa to, i najczęściej jest wstrząsające. Gdy Bóg dotyka nas ogniem swojej łaski to okazuje się, że nasz wewnętrzny piękny ogród może być też trudną pustynią. Inaczej mówiąc, mogą nasilać się wszelkie możliwe uczucia: lęki, niepokój, złość, rozdrażnienie, uczucie bezsilności, bezradności, zagrożenia, w każdej dostępnej człowiekowi skali. Dziś Jezus nam mówi w Słowie: „Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli.” Wolni stajemy się tylko wtedy, gdy żyjemy w prawdzie, gdy ściągamy osobiste maski doskonałości, świętości,
a uznajemy własną małość, ograniczoność i kruchość. Wtedy Bóg staje na progu naszego serca, wyciąga ramiona i przytula,
nie wyrzuca nam, że się boimy, że nie spełniamy własnych i cudzych oczekiwań. Mówi: „Nie bój się, Ja Jestem”, zgódź się na to, co przeżywasz, nie walcz ze sobą, ani z innymi, walcz o miłość. Wtedy my stajemy się bardziej bliscy tym, z którymi żyjemy, bardziej bliscy sobie samym i Bogu, odrobinę łagodniejsi i bardziej miłosierni. Może zapanować pokój, choć niekoniecznie emocjonalny, ale prawdziwy.
Nie uciekaj od innych.
Uboga przestrzeń klauzury sprzyja budowaniu głębszych relacji lub pogłębianiu izolacji – wybór należy do nas. Uczymy się jak być razem, jak słuchać innych, jak żyć dla innych, a zapominać o sobie. Wspólne życie dostarcza wielu nieprzewidywalnych okazji do ścierania się między sobą; sama inność każdej ludzkiej istoty tu wystarcza. Prawdopodobnie – nie mamy doświadczenia – w małżeństwie jest tak samo; obecna izolacja jednak bardzo nasila ten proces. Mówi się u nas, że są chwile,
że nawet krój fartuszka samej Matki Bożej mógłby nas drażnić. W naszym życiu, aby dobrze kochać innych, ważna jest harmonia między samotnością a wspólnym dzieleniem życia, między pracą a odpoczynkiem, między czytaniem a modlitwą.
Mimo ograniczonych z konieczności możliwości, warto, a nawet trzeba, wygospodarować sobie trochę czasu i przestrzeni,
kiedy nikt nas nie będzie zaczepiał i nic od nas nie będzie chciał. Warto to uszanować wobec innych, dogadać się, podarować bliskim i sobie takie chwile, nie po to, by od nich uciec, ale by lepiej wrócić. Czas spędzony na modlitwie lub czytaniu Słowa Bożego, jest szczególnie owocny. Klauzura, czy odosobnienie może stać dobrą szkołą, w której uczymy się pokory, cierpliwości, wyrozumiałości a ostatecznie miłości, takiej jaką ukochał nas Jezus.
Tylko dziś.
Pustynia jest miejscem zmagania i niepewności. Wtedy, gdy upadamy i ogarnia nas ciemność, tracimy cierpliwość i z głębi wołamy: „kiedy to się skończy…!” Dobrze jest przypomnieć sobie naszą małą świętą Teresę od Dzieciątka Jezus,
która podejmując ciężar cierpienia i codziennych zmagań, kierowała się złotą zasadą: „Tylko dziś.” Ona żyła tylko aktualną chwilą
– tą jedyną chwilą, którą miała do dyspozycji; przeszłość i przyszłość zostawiła dobremu Bogu. Z całą ufnością napisała:
O jutro się modlić nie jestem ja w stanie,
Choć nie wiem, jak życie popłynie;
Dziś strzeż mnie, dziś broń mnie, dziś tylko, o Panie,
Przez dzień ten dzisiejszy jedynie.
Dyscyplina czasu.
Wierność małym krokom pozwala nam przemierzać pustynię, przez którą Pan nas prowadzi. Życie mniszki jest bardzo uporządkowane, każda czynność ma swój wyznaczony czas: na modlitwę, pracę, bycie razem, lekturę, odpoczynek.
Takie domowe wojsko. Pozornie jest to ograniczenie, ale w tym trudnym czasie konieczności „zostawania w domu” może okazać się niezwykle pomocne w znoszeniu ciężaru dnia i grożącej choroby. Nie trzeba się też za każdym razem zastanawiać, co będę dziś robić i zdawać się na falę emocji. Czasem jednak doświadczymy Bożej łaskawości, która wkracza w nasze uporządkowane życie, przygotowuje nam niespodzianki i prowadzi dokąd nie chcemy… lub pozwala głębiej się zrelaksować. Och, jak trudna bywa lekcja odrywania się od przyzwyczajeń i własnych planów!
Wiemy, że Jezus idzie z nami, że nas kocha, pragnie naszego zdrowia i życia. Tylko On sam może być dla nas oparciem i nową siłą, a jednocześnie trzeba „po ludzku” zrobić wszystko, co możliwe, aby dobrze wykorzystać dany nam czas, każdy dzień.
Modlimy się o to, by Bóg pozwolił nam wszystkim doświadczyć swojej leczącej bliskości, by uwalniał nas od naszych lęków, byśmy odczuli, że jesteśmy w tej samej łodzi, co prawda miotanej burzą niepokojów, ale z Panem, który ma moc uciszyć nasze dusze i serca. Jesteśmy kochani, bo jesteśmy Jego dziećmi!
Zapewniamy Was o naszej codziennej modlitwie, bliskości i ogromnej wdzięczności zwłaszcza tym, którzy służąc innym ryzykują swoim zdrowiem i życiem. Dobrze jest oddawać życie za braci.
Wasze kochające siostry zza krat Karmelu