Wymiar apostolski

Św. Teresie nie było obojętne cierpienie chrześcijan i Kościoła jej czasów, jak również wszystkich ludzi. Z tego powodu założyła Karmel Bosy. Pisze tak: „Odczułam to boleśnie i jak gdybym co mogła albo co znaczyła, poczęłam płakać przed Panem
i błagać Go, by tak wielkiemu złu zaradził. Zdawało mi się, że tysiąc razy gotowa bym życie moje oddać w ofierze dla uratowania choćby jednej z tych dusz, których tam tyle ginęło. Lecz nie mając żadnej możności uczynienia czegoś w służbie Bożej na chwałę Pana,
gdyż jestem niewiastą, i to jeszcze tak nędzną, tym gorętsze uczułam w sobie, i dotąd czuję, pragnienie, aby skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, ci niewielu przynajmniej byli Jego przyjaciółmi. Postanowiłam zatem uczynić choć to maluczko, co uczynić zdołam, to jest wypełniać rady ewangeliczne jak najdoskonalej i tę gromadkę sióstr, które tu są ze mną, skłonić do tego,
aby czyniły podobnież, ufna w dobroć Boga, który nie opuści tych, którzy mężnym sercem wszystko opuszczą dla Niego.”
(D 1,2)

Modlitwa, konsekracja i całe nasze życie karmelitanki bosej oddane jest zbawieniu dusz. Modlitwa i ofiara z siebie splatają się
w jedno z wielką miłością do Kościoła. Obejmując w Chrystusie niebo i ziemię, przedstawiamy Ojcu w modlitwie, radości
i nadzieje, smutki i trwogę ludzi współczesnych.

Naszą modlitwą ogarniamy kapłanów oraz Ojca Świętego i jego posługę. On sam nas nieustannie zachęca do życia tajemnicą naszego powołania:

Trwajcie więc nadal, umiłowane karmelitanki bose, w gorliwym poszukiwaniu owej czystej miłości, płynącej z bliskiego obcowania
z Bogiem, która czyni wasze życie w Kościele tak owocnym” (Jan Paweł II).