Mimo ubóstwa

Teresa podejmując różne wysiłki wie, że jest „słabą karmelitanką, wielce niedoskonałą, która pomimo swojego ubóstwa, pragnie pracować dla chwały dobrego Boga. Pisze też swojemu duchowemu bratu Maurycemu: Jedno mi sprawia przykrość: to, że nie znasz mnie takiej, jaką jestem (…). Wierz mi, dobry Bóg nie dał ci za siostrę nikogo wielkiego, lecz kogoś maleńkiego i bardzo ułomnego. ”     

U końcu życia pragnąc przekazać mu skarb Miłosierdzia Boga jaki odkryła pisze: „Powiem ci, drogi Braciszku mojej duszy,
jak powinieneś żeglować po wzburzonym morzu świata: z zawierzeniem i miłością dziecka, które wie, że jest Ojcu drogie i że On nie potrafiłby pozostawić go własnemu losowi, kiedy grozi mu niebezpieczeństwo.
I w innym liście:  Przyznaję, że odkąd zostało mi dane zrozumieć również miłość Serca Jezusa, uleciała ze mnie wszelka bojaźń. Co prawda, wspomnienie moich win mnie upokarza, skłania do tego, by nie opierać się nigdy na własnych siłach, które są tylko słabością; lecz to wspomnienie więcej jeszcze mówi mi o miłosierdziu i miłości.