II dzień nowenny do Matki Bożej z Góry Karmel.
Od Horebu do Synaju (Wj 19,1-20,21)
Przeczysta Dziewica nie spalający się krzew nieskalana matka Boskiej ofiary: ołtarz nieociosany przez człowieka.
Cudowna figura, która urasta do coraz większych rozmiarów i stopniowo objawia się w duszy Maryi: od samotności Horebu do podniosłości i Synaju, dymiące i góry; od zjawiska sprawiającego Mojżesza w zdumienie – krzewu, który nie spala się
w ogniu, do widowiska które budzi zdumienie całego ludu: sam Bóg zawiera z nim Przymierze.
Sama nazwa góry, na którą wstąpił Bóg, by zawrzeć Przymierze miłości ze swoim ludem, odsłania nam jakby w błyskawicy ognia duszę Maryi jako istoty wybranej. Synaj bowiem oznacza nieprzyjaźnie, i znaczenie tej nazwy wydaje się sprzeczne
ze znaczeniem jej odpowiednika – góry, na której zostało zawarte przymierze przyjaźni Boga i jego ludu. Sprzeczność?
A dlaczego o górze przymierza miłości jest powiedziane, że budziła przerażenie, aż cały lud przebywający w obozie drżał
ze strachu, głos trąby się przeciągał i stawał się coraz do donośniejszy? O cudowna tajemnica osnuta mrokiem! Boże przymierze zostało złamane przez człowieka w Edenie za namową piekielnego węża – jak zobaczymy – a skutkiem tego były nieprzyjaźnie między niewiastą a wężem, tą Niewiastą, która przez swego Syna zmiażdży mu głowę – Maryją. Wydaje się oczywiste, że góra, na którą zastępował Pan, aby zawrzeć przymierze ze swym ludem i w tym przymierzu ukazać figurę przyszłego przymierza – nowego paktu miłości zawartego z rodzajem ludzkim – ta właśnie góra samą nazwą swoją miała głosić zwycięstwo
nad szatanem, zwycięstwo nad nieprzyjaźniami wobec Niewiasty, która za pośrednictwem swego Syna miała zmiażdżyć głowę. Nie ma w tym nic dziwnego, że ta góra, cień duszy Maryi, góra miłości i pokoju, budziła trwogę. To jest cudowne!
Z majestatycznej góry miłość biło światło jak z pieca. Głos trąby z rykiem wiatru huczącego między stromymi zboczami zdawał się krzyczeć do przerażonego szatana, który zniszczył przyjaźń z Boga z pierwszym człowiekiem: „Nieprzyjaźnie, nieprzyjaźnie, Niewiasta miażdży ci głowę, Niewiasta Niepokalana zamiast niewiasty, którą zawiodłeś! Synaj, Synaj, nieprzyjaźnie, nieprzyjaźnie”… A dźwięk trąby stopniowo stawał się coraz donośniejszy i rozchodził się daleko, w przyszłe wieki.
Kiedy między dwiema stronami panuje nieprzyjaźń, można się spodziewać że dojdzie do pojedynku. Szatan, wąż pełzający
w ohydnych zasadzkach, i Maryja, która go ściga. Szatan wzbudza nieprzyjaźń z głębi otchłani; Maryja grzmi z wysokości swojej chwały: Synaj , Synaj, nieprzyjaźń, nieprzyjaźń, i daleko, daleko, aż do końca wieku, za pośrednictwem swego Syna triumfującego na obłokach niebieskich ostatecznie zmiażdży głowę wężowi. Wśród grzmotów i błyskawic przy końcu świata, pośród grozy tej godziny sądu i zwycięstwa wybranych, odniesionego dzięki Tobie, o Maryjo, zaintonujesz „alleluja”
z wysokości Twojej duszy: Magnificat Anima Mea Dominum!
(fragmenty z książki ks. Dolindo Ruotolo, Maryja Niepokalana Matka Boga i Matka nasza.)