Najbliższa przyjaciółka św. Teresy od Jezusa
Wśród grona osób bliskich sercu św. Teresy, jej przyjaciół, była jedna osoba, która miała szczególne miejsce, ale też i poważanie. Przed samą śmiercią, 17 marca 1582 r., św. Teresa tak pisze o niej: „Jest tak dobra, że gdyby pytano mnie o zdanie, ona powinna zostać fundatorką po mojej śmierci. A nawet zgodziłabym się na to chętnie za mojego życia, ponieważ ona wie więcej ode mnie i jest ode mnie lepsza: jest to czysta prawda. Moją przewagą nad nią jest jedynie trochę więcej doświadczenia”.
Kto otrzymał tak wysokie świadectwo i tak był ceniony przez Świętą Fundatorkę?
To Maria od św. Józefa (Salazar), której chciałbym poświęcić kilka słów, aby przybliżyć, choć trochę, tę wspaniałą osobę.
Maria Salazar urodziła się w 1548 r. w Ciudad Imperial. Co ciekawe, nie wiadomo do końca jak nazywali się jej rodzice. Na pewno ktoś z bliskich pochodził z rodu Salazar, bo takie nosiła nazwisko. Mała Maria trafiła do pałacu arystokratki donii Luisy de la Cerda w Toledo, gdzie spędziła całą swoją młodość. I właśnie tutaj w 1562 r. na żądanie prowincjała trafiła św. Teresa, aby pocieszyć donię Luisę po śmierci jej męża. Św. Teresa przebywa w pałacu przez około 6 miesięcy, a Maria miała wtedy około 14 lat, więc przypatrywała się gościowi, który dużo mówił o modlitwie, był otwarty na drugiego człowieka i dodatkowo przeżywał przeróżne doświadczenia mistyczne. To wszystko sprawia, że Maria zaczyna rozmyślać o swoim powołaniu, ale nie wstępuje przecież do żadnego Zakonu. Zarówno Jezus, jak i św. Teresa nie zostawiają jej jednak samej.
W 1568 r., gdy Maria ma już 20 lat, spotyka po raz kolejny Świętą Fundatorkę Karmelu, rozmawia z nią – już o wiele poważniej i kształtuje się w niej mocne postanowienie wstąpienia do Zakonu. Dlatego też 9 maja 1570 r., jak sama napisze „mając 22 lata, w dzień św. Grzegorza z Nazjanzu”, wstępuje do klasztoru w Malagon, co jest spełnieniem jej najskrytszych marzeń. Otrzymuje w Zakonie imię Marii od św. Józefa, którego Św. Teresa tak bardzo ukochała, cała powierzając się jego opiece. Maria powie później, że „nawet przez moment nie przeszła mi przez głowę myśl, że źle wybrałem, ani też nigdy nie żałowałam tej decyzji”. Profesję zakonną złożyła 11 czerwca 1571 r. opisując stan swojej duszy w przepięknej i osobistej poezji.
Minęło 5 lat od wstąpienia Marii do klasztoru i w początkach lutego 1575 r. Matka Fundatorka zabiera młodą zakonnicę na nową fundację – udają się do Beas, gdzie 24 lutego powstaje nowy klasztor, którego przeoryszą zostaje s. Anna od Jezusa, inna zaufana św. Teresy. Maria pozostaje w Beas przez 3 miesiące przygotowując się do objęcia funkcji przeoryszy w planowanym klasztorze w Caravaca; ale w związku ze zmianą planów i nowymi możliwościami wyjeżdża wraz ze św. Teresą i towarzyszkami na południe Hiszpanii – do Andaluzji, gdyż otwiera się perspektywa założenia klasztoru w Sewilli – wspaniałym i bardzo dużym mieście, które przez setki lat było pod panowaniem muzułmańskim. Tutaj z polecenia Świętej Matki zostaje przeoryszą, co będzie po krótkim czasie potwierdzone poprzez wybór sióstr. To co cechuje Marię na tak ważnym, w każdym klasztorze, urzędzie to umiejętność podejmowania szybkich, a jednocześnie naprawdę Bożych decyzji. Było to szczególnie ważne, ponieważ od razu na samym początku nowej fundacji powstały bardzo duże problemy finansowe, ale też i personalne. Opatrznościowo pomaga klasztorowi rodzony brat św. Teresy, Wawrzyniec, natomiast z oskarżeniami, plotkami, fałszywymi wiadomościami przesyłanymi do Inkwizycji – Maria od św. Józefa jako przeorysza musi sobie radzić i robi to dobrze. To na co bardzo mocno kładzie nacisk nowa przełożona, tak bardzo ukochana przez św. Teresę, to pokora i poznanie siebie – czyli terezjańskie „chodzenie w prawdzie”, czystość serca, a także dar rozeznawania duchów otrzymany od Boga. Biografowie podsumowują jej działania i cechy charakteru, które bardzo mocno ujawniły się w Sewilli, w taki sposób: „Doskonałość zakonu jest dobrze zabezpieczona, skoro spoczywa na jej barkach; posiada wielką inteligencję, ogromna jest jej roztropność, a jej duch jak żaden inny przystosowany do prowadzenia dusz i przekazania ducha św. matki Teresy, której jest żywym odbiciem”. To co Maria dostrzegała już od najmłodszych lat u wielkiej Świętej „Teresy od Jezusa, piękno cnót i rozwój modlitwy”, czyli relacji z Bogiem, sama zaczęła z determinacją wprowadzać w życie, zaczynając od siebie samej.
Od 1576 r. Maria nigdy nie spotkała już Świętej Fundatorki, ale aż do jej śmierci w 1582 r. będzie z nią korespondować, a listów tych będzie naprawdę sporo. Są one świadectwem głębokiej przyjaźni między dwiema karmelitankami bosymi, w której dzielą się swoimi trudami i troskami, relacją z Jezusem oraz walką o prawdę i o Boga we własnym życiu oraz w swoich klasztorach. Ta korespondencja i wsparcie wielkiej przyjaciółki były Marii od św. Józefa bardzo potrzebne. Przyszedł bowiem rok 1578 i ogromna ilość oskarżeń, fałszywych zeznań i plotek – co skończyło się uwięzieniem Marii oraz zawieszeniem jej w funkcji przeoryszy. Ona jednak nie poddała się, trwała na modlitwie – podobnie jak św. Jan od Krzyża i tam właśnie tworzyła się jej coraz bliższa relacja z Jezusem. W kolejnym roku wraca na urząd przeoryszy, przywraca pokój i radość we wspólnocie, dbając o każdą z sióstr z osobna.
W 1583 r. pojawia się w Hiszpanii, Francuz Jan de Quintanadue’as z Bretanii, który szuka sióstr karmelitanek bosych, które mogłyby utworzyć pierwszy Karmel we Francji, a potem również w innych miejscach. Jeżdżąc po kraju, orientuje się w sytuacji i zajeżdża aż na samo południe do Andaluzji, do Sewilli, gdzie formalnie prosi Marię o to, by podjęła jego propozycję. Z różnych powodów Maria nie wyjeżdża – udadzą się za to do Francji bł. Anna od św. Bartłomieja i Anna od Jezusa; ona natomiast zajmie się zaszczepieniem Karmelu na terenach portugalskich.
W 1584 r. wyjeżdża z Sewilli i udaje się do Lizbony, gdzie zakłada pierwszy klasztor na nowych terenach. Pozostanie w Portugalii aż 19 długich lat, w których będzie musiała walczyć o Karmel właśnie tam, dodatkowo zmagając się o prawdziwy rys zakonu z o. Mikołajem Dorią, który zostanie jego generałem. Dla Marii od św. Józefa najważniejsze było to, by zachować Konstytucje napisane przez św. Teresę i stara się o to, by uzyskać konkretne zatwierdzenie ze strony Stolicy Apostolskiej. Robi wszystko, by nie zmieniono i nie przekształcono charyzmatu otrzymanego przez Świętą Matkę od Boga. O tym, że Maria była kobietą naprawdę odważną niech zaświadczą słowa św. Teresy z listu z 29 kwietnia 1576 r.: „Przeorysza posiada podziwienia godną odwagę, o wiele większą od mojej. I znakomity sąd”.
Pan Bóg obdarzył Marię od św. Józefa, głęboką roztropnością oraz czystością serca. Siłę czerpała z nieustannej modlitwy oraz rozmiłowania w Eucharystii, cechy, które przejęła od św. Teresy i które sama pielęgnując zaszczepiała w kolejne pokolenia karmelitanek bosych. Jak napisze jeden z jej biografów: „Całe jej życie bowiem miało być wzorem dla zakonnic i miało ukazywać doskonałą kontynuację życia św. matki Teresy”. I bezsprzecznie tak było – kontynuowała w konkretach, to co przejęła od Świętej Fundatorki dzieląc się tym z siostrami. Jednak koniec jej życia nie był wcale spokojny – z polecenia nowych przełożonych Zakonu zostaje przeniesiona do innego klasztoru i jest zobowiązana opuścić Portugalię. Wyjeżdża we wrześniu 1603 r. do Cuervy, gdzie już 19 października, a 21, umiera w opinii świętości.
Niech podsumowaniem jej życia będą słowa, które napisała w licznych wskazówkach do sióstr: „A zatem nasz dobry Jezus jest jedyną drogą i za Nim Jedynym musimy iść jeśli nie chcemy zbłądzić”.