Modlitwa jako współodczuwanie z Kościołem w rozumieniu św. Teresy od Jezusa

O. Paweł Hańczak OCD

Chciałbym podzielić się w moim referacie tym, jak św. Teresa od Jezusa rozumiała swoją jedność z Kościołem.

Jak każda karmelitanka bosa, tak i ona opierała ją przede wszystkim na modlitwie, ale rozumianej bardzo głęboko i wewnętrznie. Napisze: „Modlitwa bowiem wewnętrzna nie jest to zdaniem moim nic innego, jeno poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie, po wiele razy powtarzana rozmowa, z Tym, o Którym wiemy, że nas miłuje” (Księga Życia 8,5) . A jeśli jest tak, że modlitwa to przyjacielskie obcowanie, spotkanie, relacja, więź, to łatwiej nam jest zrozumieć jej współodczuwanie z Kościołem.

Czym ono jest i w czym się wyraża? Myślę, że o wiele łatwiej będzie zrozumieć termin współodczuwanie jeśli sięgniemy do jego greckiego odpowiednika, który brzmi: empatheia. Wyraz ten składa się z dwóch członów: en – w co; pathos – pasja, cierpienie. Czyli po grecku – wejście w cierpienie, stan serca drugiego.

Termin współodczuwanie pojawia się w nauce w wieku osiemnastym – używają go David Hume i Adam Smith. Natomiast wyraz empatia pojawia się po raz pierwszy w publikacji Titchener’a w 1907 r., czyli dość niedawno. Dziś ten termin wydaje nam się bardziej przystępny i zrozumiały. Psychologia rozróżnia empatię emocjonalną, bardziej naturalną dla kobiet oraz empatię poznawczą, bardziej charakterystyczną dla mężczyzn. Pierwsza jest zdolnością odczuwania stanów psychicznych innych osób – pomaga w „dzieleniu” z drugą osobą tego, co przeżywa ona w danej chwili. Natomiast druga to umiejętność przyjęcia sposobu myślenia innych osób, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość – pomaga w „rozumieniu” innych, przydatna jest w towarzyszeniu i doradzaniu. Psychologia powie nam, że empatii można i trzeba się uczyć, i pokaże nam 5 sposobów na pogłębianie predyspozycji, którą naturalnie mamy daną od Boga. A są to:

1. Koncentracja uwagi

2. Zdolność aktywnego słuchania (słyszę słowa, ale czy słucham drugiego?)

3. Wgląd w siebie

4. Zamiana ról

5. Wizualizacja

Warto zauważyć, że szczególnie św. Teresa od Jezusa, ale też wielu innych świętych miało rozwiniętą tę predyspozycję, nie znając przecież żadnych technik, ani nie biorąc udziału w żadnych warsztatach psychologicznych. Bóg powoływał ich do miłości bliźniego w konkrecie, pokazując jednocześnie sposoby, jak to robić.

Zacznijmy zatem od koncentracji uwagi. Święta Karmelitanka powie nam, że gdy się modlimy nieodzownym jest wiedzieć z kim mówię, o czym mówię i dlaczego mówię konkretne słowa oraz że każda modlitwa – nawet ta prosta ustna – powinna być zawsze odmawiana z uwagą i skupieniem serca.

Co do zdolności aktywnego słuchania św. Teresa  powie nam, że modlitwa oznacza wejście w dialog, spotkanie, relację, rozmowę. A więc dla niej nie istnieje coś takiego, jak modlitwa bez słuchania Drugiego. Mamy mówić, ale też i słuchać, i to słuchać sercem. Do tego jest bardzo potrzebny wgląd w siebie, nazywany przez Świętą życiem, „chodzeniem w prawdzie”. Poznawanie siebie, swoich motywacji, zranień, niedomagań jest ważne, nie tylko po to, by pracować nad sobą, ale może przede wszystkim po to, by siebie samego całkowicie zawierzyć i oddać Bogu w czystej prawdzie – takimi, jakimi jesteśmy. Pomoże nam to jednocześnie skuteczniej walczyć z własną niedojrzałością i grzechem, opierając się nie na samych sobie, ale na Bogu.

Kolejny sposób to zamiana ról, czy ich odwrócenie, po to, by poznać głębię Serca Jezusa i przeżywać z Nim Jego radości, ale też smutki i ból.

A w końcu wizualizacja. Św. Teresa od Jezusa tak napisze: „Przedstaw sobie Pana stojącego tuż przy Tobie i patrz, z jaką miłością i pokorą raczy ciebie nauczać” (Droga doskonałości 26,1). Wyobraź sobie Boga, który jest przy Tobie obecny, ale także korzystaj z tej techniki przy aktywnym czytaniu Słowa Bożego, stając przy Jezusie pod Krzyżem albo po Jego Zmartwychwstaniu. Tego sposobu nauczyła się św. Teresa od jezuitów, którzy przez wiele lat byli jej spowiednikami i kierownikami duchowymi.

Przy pogłębianiu empatii człowiek zmienia swoje podejście do innych i jak powie Święta Karmelitanka: „Wzrokiem duchowym sięgają do duszy tego, kogo miłują i patrzą, czy jest w niej co godnego miłości. Jeśli znajdą w niej choćby tylko jakiś zarodek dobra i cnoty, choćby jaką skłonność i usposobienie wewnętrzne, z którego może da się wydobyć miłość Bożą, tak jak złoto wydobywa się z kopalni, wtedy dla dobra tej duszy nie żałują żadnego trudu i nie ma takiej ofiary, której by ochotnie z siebie nie uczyniły, dla pozyskania jej Bogu” (DD 6,8).

Zaczynają, jak Maryja, być z drugimi na zasadzie serca, współprzeżywać i współodczuwać, albo jak powie św. Paweł potrafią smucić się z tymi, którzy się smucą; radować się z tymi, którzy się radują oraz płakać z tymi, którzy płaczą (por. Rz 12,15).

Ale na czym tak naprawdę polega współodczuwanie św. Teresy od Jezusa z Kościołem i w czym jest jego specyfika?

Każdy ze świętych miał jakiś swój sposób działania, który można wyodrębnić, własny styl. Teraz właśnie chciałbym przedstawić empatię w ujęciu terezjańskim. Św. Teresa od Jezusa wychodzi zawsze od konkretu – od tego, co aktualnie dzieje się w Kościele i na świecie – można nazwać ten moment jej działania jako „informacja i działanie”. Tak sama pisze:

„W tym czasie doszły do mnie wieści z Francji o ciężkich szkodach, jakie tam wiara cierpi od luteran (…) Czułam, że oddawszy się bez podziału modlitwie za tych, którzy bronią Kościoła, za kaznodziejów i uczonych teologów, którzy są jego obrońcami, będziemy wedle naszej możności wspomagały naszego Pana” (DD 1,1).

Nasza Święta dowiaduje się o skomplikowanej sytuacji Kościoła szesnastego wieku, na który składały się: wojny religijne, skandale, problemy, reformacja oraz ogromne grzechy. Widząc powagę sytuacji podchodzi zatem bardzo realistycznie do tego, co się dzieje i w związku z tym podejmuje konkretne działania. Jednocześnie widzi, że sytuacja jest naprawdę poważna, dlatego też sama tak napisze: „Oto świat płonie pożarem, oto chcieliby na nowo zasądzić na śmierć Chrystusa i tysiące fałszywych świadków przeciw Niemu stawiają, chcieliby obalić Jego Kościół, a my miałybyśmy czas tracić na pragnienie rzeczy, które, gdyby ich Bóg użyczył, właśnie niejednej duszy zamknęłyby wstęp do nieba? Nie, siostry moje, nie czas teraz w naszych rozmowach z Bogiem zajmować się sprawami błahymi” (DD 1,5).

Widzi, że trzeba działać radykalnie, potrzebna jest świętość życia, całkowite oddanie i poświęcenie się Bogu, po to by pomagać Kościołowi bardzo konkretnie, „tu i teraz”, tak jak potrafimy. Jedną z najważniejszych rzeczy według św. Teresy jest wierność i unikanie jakiejkolwiek okazji do grzechu, czyli niedopuszczanie się zdrady. Sama tak napisze: „Otóż wobec tych wielkich spustoszeń, jakie wszędzie czynią heretycy, wobec tego wielkiego pożaru, szerzącego się coraz dalej, tak mi się zdaje należy postępować, jak się to zwykło czynić w czasie wojny” (DD 3,1).

Takie podejście stanie się naturalne dla konkretnego człowieka jeśli, jak powie św. Teresa, wiara Kościoła stanie się moją wiarą, czyli nastąpi interioryzacja treści – nie jestem już obserwatorem i widzem, ale sprawy Kościoła, Jego życie są moimi sprawami. Dlatego też Świętą Karmelitankę cieszy uczestniczenie w Eucharystii, sakramentach, przeróżnych ceremoniach kościelnych, modli się często Słowem Bożym i odmawia Różaniec. Napisze: „W sprawach wiary nikt mi nic nie zarzuci; za każdą prawdę zapisaną w Piśmie Świętym, za każdy artykuł wiary, owszem, za każdą najmniejszą ceremonię kościelną tysiąc razy gotowa jestem śmierć ponieść” (KŻ 33,5).

Powie nam, że chodzi w rzeczywistości o to, by znać naukę Kościoła i przyjąć ją za swoją. Będzie pouczać swoje Siostry takimi słowami: „Wierzcie niezachwianie we wszystko, czego naucza Kościół, święta Matka nasza, a wtedy, bądźcie pewne, że idziecie dobrą drogą” (DD 21,10).

Jednocześnie prowadzi zakrojony na szeroką skalę dialog z teologami, kapłanami, biskupami, zwierzchnikami konsultując z nimi własne działania, radząc się, ale także dyskutując nad nowymi rozwiązaniami. Jednocześnie uważa, że zawsze trzeba być posłusznym Kościołowi i to jest rzecz, która cechuje każdego świętego. Powie, że: „Wielka pokora, umartwienie i posłuszeństwo (…) – oto nasze skarby”.

To czym owocuje posłuszeństwo Kościołowi to modlitwa za misjonarzy, którzy wyruszają na nowo odkrywane tereny i jej słynne słowa wypowiedziane przed śmiercią, którymi żyła całym sercem: „Jestem córką Kościoła”.

Ale to oczywiście nie wszystko – tak głębokie przeżywanie jedności z Kościołem unaoczniło się myśleniem liturgicznym św. Teresy. Pisząc listy, swoje dzieła używa sformułowań „w dzień św. Bartłomieja” albo innych pokazując, co dla niej jest naprawdę ważne – można powiedzieć, że Święta Karmelitanka oddycha w rytmie Kościoła.

Widać zatem, że „współodczuwanie terezjańskie”, jak je tutaj „roboczo” nazwałem ma swój specjalny rys i specyfikę, którą warto wprowadzić we własne życie, by naprawdę współodczuwać z Kościołem całym swoim sercem.