XI dzień nowenny do św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Celina u kresu swojego ziemskiego życia, snuje refleksje: Obok strachu przed śmiercią budzi się równocześnie we mnie radość
na myśl, że będę mogła Bogu dać to świadectwo. Tak, myślę z dumą o cierpieniu, które mnie czeka i które poprzedzi moje wejście
do Ojczyzny. Uważam, że byłoby wielkim nieszczęściem nie przejść przez śmierć, bo to właśnie świadectwo można tylko raz złożyć,
a jest ono cenne wobec Boga. Ach, jaka to łaska, móc Mu dać przez nie dowód naszej miłości!
Moje długie życie kończy się ustawionymi na sobie zerami. To takie prawdziwe. Wiele się natrudziłam, napracowałam, nacierpiałam, ale czymże są te dzieła same w sobie u istoty tak niedoskonałej jak ja? To kamienie. Ale to odpowiada zupełnie memu pragnieniu.
By mieć do ofiarowania Bogu tylko kartę wypełnioną zerami. Bo wolę, by nic nie było we mnie do nagrody, do pochwały. Chcę się tylko osłonić dziełami Jezusa i by mój Ojciec Niebieski sądził i kochał mnie stosownie do nich.
W środę 25 lutego 1959 roku Celina odchodzi na spotkanie Jezusa, mając 90 lat i dziewięć miesięcy. Spocznie obok swoich rodzonych sióstr. Wyryty na kamieniu werset psalmy osłania ich ostatni sen. Siostra Genowefa sama go wybrała, bo wyraża jej marzenie, w końcu spełnione: Ukryłeś je, Panie, w tajemnicy Twego Oblicza.