V Dzień nowenny do Matki Bożej z Góry Karmel.

Zdałam się na Nią z pełną ufnością. Nigdy nie potrafię okazać Jej całej mej miłości i wdzięczności.

Maryja była dla św. Elżbiety od Trójcy Świętej ideałem karmelitańskiego powołania: Wydaje mi się, że usposobienie Maryi w ciągu miesięcy między Zwiastowaniem, a Narodzeniem jest wzorem dusz wewnętrznych, które Bóg wybrał, aby żyły w głębi tej bezdennej otchłani wewnętrznej. Z jakim pokojem i skupieniem Maryja zgadzała się na wszystko. Najświętsza Panna uświęcała nawet najzwyklejsze zajęcia, bo poprzez wszystko trwała w uwielbieniu daru Bożego, co jednak nie przeszkadzało Jej w udzielaniu się
na zewnątrz, w wykonywaniu uczynków miłości.

„A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swoim sercu” (Łk 2,51). Całe Jej dzieje można zawrzeć w tych kilku słowach: żyła we własnym sercu głębiej, niż wzrok ludzki dosięgnąć może.  

W obliczu zbliżającej się śmierci, Elżbieta cała powierza się Maryi. Pragnęła, aby Ta, która strzegła jej wejścia w to życie, strzegła również jej wyjścia. Nazywała Ją Janua Coeli – Brama nieba  – Ona, Niepokalana, dała mi habit Karmelu i proszę Ją, by mnie przyoblekła w suknię z lnu delikatnego, w którą stroi się oblubienica, by udać się na weselą ucztę Baranka.

Gdy wyrzeknę swoje „Consummatum Est” (J 19,30) to znowu Ona „Janua Coeli” wprowadzi mnie do niebieskiego przedsionka, powtarzając cicho to tajemnicze zdanie: „Laetatus sum in his, quae dicta sunt mihi, in domum Domini ibimus” – „Uradowałem się,
gdy mi powiedziano” pójdziemy do domu Pańskiego”(Ps 122,1).