Z Maryją w cierpieniu.

Maryja chce nauczyć nas przyjmować każdy rodzaj śmierci: wielkiej i skromnej, w milczeniu i z czystej miłości. Wie,
jakie to trudne dla natury ludzkiej; czujemy taką potrzebę powiedzenia sobie samym i innym, że cierpimy, że nasi bliscy nas
nie rozumieją, że jesteśmy maltretowani… W naszych cierpieniach zawsze potrzebujemy widzów, a gdy inni odwracają się
do nas plecami, sami stajemy się widowiskiem dla siebie. Z tego zresztą powodu nasza codzienna śmierć nie jest dostatecznie Boska, nie jest dostatecznie podobna w miłości do śmierci Jezusa; pozbawiamy Go czegoś. Maryja, jako Matka naszego życia Bożego, nie chce tego. Chce, by nasza śmierć była śmiercią z miłości, całopaleniem, gdzie wszystko zostaje spalone z miłości
do Jezusa, by uznać Jego najwyższe prawo miłości.

Tajemnica śmierci Najświętszej Dziewicy jest w Tradycji ściśle związana z tajemnicą Jej Zmartwychwstania i Wniebowzięcia. Istotnie, Kościół wszystko połączył w jednym święcie. Tu również kryje się nauka, której nie należy zapominać. Maryja
swą śmiercią, dopełniającą śmierć Jezusa, objawia nam nie tylko to, co istotne w Jego śmierci, ale także konieczny związek między Jego śmiercią, Zmart­wychwstaniem i Wniebowstąpieniem. Chce, byśmy zrozumieli, że każda śmierć, przyjęta z miłości,
po Bożemu, ukryta przed oczami świata, implikuje niezwłoczne zmartwychwstania i wniebowstąpie­nia: „Dziś jeszcze będziesz
ze mną w raju”. Słowa te dotyczą każ­dego, kto się zgadza umrzeć z Jezusem. Jest to bardzo ważne dla naszego codziennego życia. Wszelka święta śmierć implikuje natychmiastowe zmartwychwstanie, może bardzo ukryte, ale rzeczy­wiste.